Co w prasie słychać?

Śmiało można powiedzieć, że sprowadzenie zimą przez Grunwald japońskiego skrzydłowego Kaiki Ozaki, to hit zimowego okienka transferowego w niższych ligach.
 
Na zdjęciu: Kaiki Ozaki razem z trenerem Michałem Szygułą i prezesem Grunwaldu Teodorem Wawocznym
 
Niewysoki piłkarz rodem z Tokio przyleciał do Polski na początku lutego. To jeden z wielu zawodników, którzy zimą zostali wysłani do naszego kraju przez Takashi Morimoto.
 
 
 
Prezes mówi po japońsku
 
Kaiki Ozaki przeleciał przez pół świata jeszcze jako nastolatek. 18 lat skończył 12 marca. Nic dziwnego, że zaraz po przylocie jego mama wydzwaniała do prezesa Grunwaldu Ruda Śląska Teodora Wawocznego, co godzinę. Chciała się upewnić, że z jej synem wszystko jest w porządku.
 
Ozaki rozpoczął zimowe przygotowania z A-klasowym zespołem i z tygodnia na tydzień spisuje się lepiej. Zalicza asysty i zdobywa bramki. Trafiła w wygranych grach kontrolnych z Orłem Psary-Babienica (5:0) i z LKS Mordarka (7:0).
 
W zaadaptowaniu się w nowych warunkach jest mu o tyle łatwiej, że wokół siebie ma mówiącego po japońsku prezesa Wawocznego. To jedyny prezes klubu piłkarskiego w naszym kraju, który mówi w tym języku! Nic dziwnego, że nie znający angielskiego Ozaki, czuje się w śląskiej Halembie jak w domu.
 
Uczy się japońskiego
 
Prezesa Wawocznego pytamy, skąd u niego tak dobra znajomość japońskiego? – Zawsze marzyłem o tym, żeby nauczyć się tego języka, ale nie było czasu. Cztery lata temu, będąc jak zwykle u nas na boisku, przypadkowo otworzyłem stronę, gdzie przeczytałem o Dianie Marszewskiej, której mama jest doktorem japonistyki, a ona sama od pierwszej klasy uczyła się w Japonii.
 
Sam zacząłem przerabiać lekcje, a potem trafiłem do Azjatyckiego Centrum Językowego, które swoją siedzibę ma w Katowicach na 3-Maja. Mówi się, że żeby nauczyć się tego języka, to potrzeba trzech lat i dwóch lekcji w tygodniu. Ja uczęszczam na zajęcia raz tygodniowo, bo czas nie pozwala na większy zakres.
 
Nie wiem co mówi Takashi, ale radzę sobie. Także przez to, że mam kontakt z językiem, choćby pisząc do nauczycieli, którzy już wyjechali, no i teraz przy okazji pobytu w naszym klubie Kaiki. W szkole też mam bardzo dobrego nauczyciela, to absolwent Uniwersytetu Tokijskiego Shingo Shimizu – tłumaczy prezes Wawoczny, jeden z najbardziej cenionych śląskich działaczy piłkarskich.
 
Ozaki mieszka niedaleko boiska i większość czasu spędza oczywiście w klubie. – Na nic nie narzeka, na nic się nie skarży. Ciężko pracuje, a na boisku widać, że daje radę – ocenia prezes Grunwaldu.
 
Ma pomóc w walce o awans
 
Przy okazji dochodzi do śmiesznych sytuacji. Prezes kupił młodemu zawodnikowi kilka jabłek. Potem jedno z nich znalazło się w śmieciach. Na pytanie dlaczego je wyrzuca, skoro jest dobre, młody zawodnik wskazał na nieduże wgniecenie w owocu.
 
Ozaki jest lubiany przez kolegów. Wiosną ma być jednym z tych, którzy mają pomóc w awansie do ligi okręgowej. Po pierwszej części sezonu Grunwald zajmuje piąte miejsce w katowickiej A-klasie, ze stratą siedmiu i sześciu punktów do zajmujących premiowane awansem miejscami Górnika 09 Mysłowice oraz rezerw GKS Katowice.
 
Jak przekonani są w klubie z Halemby, te straty są do nadrobienia, tym bardziej, że to nie koniec japońskich wzmocnień mającego swoje ambicje klubu. W najbliższy czasie ma się tam pojawić kolejny piłkarz z Kraju Kwitnącej Wiśni! Tym razem będzie to bardziej doświadczony zawodnik, napastnik, mający na swoim koncie już grę na Starym Kontynencie Yu Ito.
 
 
Z JAPONII DO POLSKI
 
Lista piłkarzy wysłanych do naszego kraju przez Takashi Morimoto:
 
Pogoń Skwierzyna (IV liga): Mikihito Kato, Kenshiro Iwase
Warta Gorzów (IV liga): Mamoru Tsuchiya
Lech Rypin (IV liga): Takenori Kuroi
Obra Kościan (IV liga): Masaki Hirano, Yushin Funatsu
Iskierka Szczecin (IV liga): Takaya Kitagawa, Ryuta Suzuki
Lubuszanin Drezdenko (Klasa okręgowa): Ryoma Ishiduka, Kodai Okita, Koki Suda, Shunto Sawabe
Radowiak Drezdenko (Klasa okręgowa): Masahiro Koga
Grunwald Ruda Śląska (Klasa A): Kaiki Ozaki, Yu Ito
 
 
Nogawa był pierwszy
 
Niewielu pamięta, że pierwszym japońskim zawodnikiem na boiskach ekstraklasy był nie kto inny, jak Kimitoshi Nogawa.
 
Przyleciał do Polski, a konkretnie do Zabrza, na początku stycznia 2004 roku. Miał 20 lat. Był to jeden z pomysłów ówczesnego właściciela Górnika Marka Koźmińskiego na to, żeby przyciągnąć do borykającego się wtedy z wieloma problemami finansowo-organizacyjnymi klubu, japoński kapitał.
 
Odbyła się prezentacja, a z grającym wcześniej także w Brazylii piłkarzem wiązano duże nadzieje, podpisano z nim zresztą 1,5 roczny kontrakt. Ostatecznie w górniczym klubie młody Nogawa spędził ledwie kilka miesięcy.
 
Skończyło się na ekstraklasowym epizodzie, na ledwie trzech występach wiosną 2004 roku, kiedy Japończyk wchodził na boisko, jako rezerwowy, w meczach z Lechem, Wisłą Kraków i Amiką. Potem szybko wrócił do domu, żeby grać jeszcze w Mołdawii i w kameruńskim Canon Yaounde. Swojej przygody z Górnikiem nie zapomniał jednak. Trzy lata temu odwiedził stare kąty i zobaczył nowy już stadion swojego byłego klubu.
 
– Obecnie dzielę życie między Włochy, gdzie jestem w zarządzie jednego z włoskich 4-ligowych klubów, a Paryż, gdzie mieszkam. W Polsce przebywam w sprawach biznesowych i postanowiłem zobaczyć jak po latach wygląda klub.
 
Gdy przyjechałem do Polski w 2004 roku miałem wtedy 20 lat. Szkoda, że moja przygoda z Górnikiem nie trwała dłużej, ale wygrała tęsknota za domem i rodziną. Byłem młody, daleko od domu, a czasy były inne. Wtedy technologia nie była tak rozbudowana jak teraz, kontakt z Japonią był utrudniony. Teraz jest Internet, telefony i różne aplikacje do kontaktu z bliskimi osobami – opowiadał wtedy Nogawa.
 
źródło: „Sport”
 

Archiwum